Na zeszłotygodniowej konferencji organizowanej przez Stowarzyszenie Content Marketing Polska, na której gościnnie wystąpiły ekspertki w dziedzinie, Rebecca Lieb and Stephanie Losee, nie zabrakło też polskich ekspertów, min. Igora Bielobradka (autora bloga B2B Marketing) czy Albert Hupa (szefa agencji badawczej IRCenter.com). Chociaż zabrakło przełomowych wniosków, wybrałam cztery slajdy, które chcę przekazać dalej.
Pierwszy dotyczy opcji, jakie my, jako marketerzy, mamy w kontekście coraz większej ilości tworzonych w internecie treści.
To, że jesteśmy świadkami zjawiska “content shock” wiemy doskonale (polecam wpis Mark Schaefer).
Produkujemy coraz więcej contentu, którego odbiorcy konsumować nie są i nie będą w stanie więcej. Igor Bielobradek pokazuje trzy możliwe drogi dla content marketera: inwestycja w płatną dystrybucję (robią to prawie wszyscy), albo tworzenie takiego contentu, który jest w swojej wąskiej grupie docelowej najlepszym źródłem informacji, czy wręcz zbudowanie własnej grupy docelowej, dla której Twój content staje się kluczowy (lepiej, chociaż trudniej).
Kolejne dwa slajdy od Igora, doskonale podsumowujące, jakie cele powinni stawiać przed tworzonym contentem marketerzy:
I czwarty slajd od Alenki Bester, Head of Digital Content Marketing w Zavarovalnica Triglav (czołowego ubezpieczyciela w Słowenii), która ciekawie opowiedziała o tworzeniu zespołu zajmującego się content marketingiem.
Podkreślała to, o czym często zapominamy tworząc treści – że content marketing to maraton, nie sprint. Nie zrealizuje swoich celów bez zaangażowania, oddania i wytrwałości na dłuższą metę. To, co stworzysz, w długiej perspektywie mówi, kim jesteś jako firma i biznes. Padło w czasie tej prezentacji również inne stwierdzenie, z którym zgodzić się akurat nie mogę, że content realizuje przede wszystkim cele wizerunkowe.